środa, 30 kwietnia 2014

Od Sailen'a: Czasem chciałbym zapomnieć...

Błękit nieba zdawał się pochłaniać horyzont.
Lekki wiatr mierzwił mi sierść, kiedy siedziałem na brzegu klifu, zapatrzony w ten cudownie niebieski bezmiar, nieskalany choćby jedną chmurką. Słońce przyjemnie grzało mnie w grzbiet, a od morza wiała orzeźwiająca bryza... Takie dni właśnie lubię najbardziej. Mogę się wtedy odprężyć, odciąć od bolesnej przeszłości. Odsunąć od siebie wspomnienia o krwi, śmierci i cierpieniu, o krwawym polu bitwy... Mogę skupić się tylko na tym, co jest tu i teraz... Nie dopuszczać do siebie obrazów przeszłości...
Zapomnieć.
I nic nie mąciłoby mojego spokoju, gdyby nie nagły szelest w krzakach za mną. Serce zamarło mi w piersi, a potem ruszyło ze zdwojoną siłą, podjechało do gardła, czułem jego bicie w przełyku. Krew zaszumiała mi w uszach. Zerwałem się błyskawicznie, odruchowo przybierając postawę obronną. Płochliwość nie jest cechą, którą lubię się chwalić, ale weszła mi w nawyk tak głęboko, że nie umiem już reagować inaczej.
Czasem wstyd mi za siebie. Naprawdę wstyd.
Jednak wtedy... Wtedy to było coś innego. Kiedy spomiędzy krzaków wyłoniła się skrzydlata wilczyca, nie czułem wstydu. Przynajmniej z początku. Najpierw była dziwna... radość. Wadera przyjrzała mi się uważnie, jakby mnie oceniając, a mi szybciej zabiło serce. Dopiero potem dotarło do mnie, że muszę wyglądać jak idiota. Odpuściłem obronną postawę, jednak wciąż obserwowałem wilczycę nieufnie, gdy podchodziła do mnie z przyjaznym uśmiechem na pysku.

 <Jenna?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętaj by podpisać się pod komentarzem imieniem swojego wilka. Każdy komentarz nie obdarzony podpisem znika w trybie natychmiastowym