piątek, 23 maja 2014
Profil wilka Zepher'a
Imię: Zepher
Płeć: Basior
Wiek: 3 lata
Rodzina: Zostawił ich daleko stąd.
Brat- Zero
Partner:...
Charakter: Jest typem samotnika. Unika głośnych wilków. Lubi uczestniczyć w rożnych wydarzeniach, ale zazwyczaj stoi z boku i się przygląda. Jest szczery i nie lubi kłamców. Zawsze wyraża się z przesadzoną elokwencją i w patetyczny sposób. Nie nienawidzi przyjmować pomocy od innych. Jest dorosłym doświadczonym wilkiem i zawsze kiedy tylko ma okazje pokazuje to. Uwielbia manipulować innymi wilkami.
Historia: Żyje teraźniejszością. Nie lubi wracać do starych błędów.
Ranga: Szaman
Jaskinia: nr 3
Żywioł: powietrze
Umiejętności: Niesamowity refleks, Zmiennokształtność, teleportacja
Właściciel: ognista468
piątek, 16 maja 2014
Od Kaname CD. Misaki:
Było chwilę po południu. Wielka pokrywa z chmur nie przepuszczała nawet najmniejszego promienia słońca. Ale... Pomimo tego pogodna była neutralna. Nie padało. Nie wiało. Chociaż nad ziemią unosiła się gęsta mgła, jestem tego świadom, iż a nieco innym terenie może być zupełnie inaczej.
Tak. Jestem w tej chwili w miejscu, bo którego lepiej się nie zapuszczać. Przyschnięte, łyse drzewa otaczały mnie z każdej strony. Jałowa, sucha ziemia wyglądała jakby po wojnie. I te głosy... Doskonale wiem, że to tylko energia Amassui, ale mimo wszystko mam wrażeni, że zaraz mnie szlag trafi!
- Zawróć! - szeptały. Tym razem słyszałem cichy głos młodej samiczki.
Wziąłem głęboki oddech i ruszyłem przed siebie. Na przeciw głosowi. I wtedy wydarzyło się coś, przez co niemal nie pękła mi głowa. Donośny krzyk tego samego szczenięcia. Gwałtownie się zatrzymałem i stanąłem jak wryty. Ten krzyk... sprawia niewiarygodny ból. Jednak na moje szczęście po chwili ustał. Wziąłem się w garść, rozejrzałem wokoło i zacząłem stawiać kolejne kroki na przód.
Sam nie wiem, czego dokładnie tutaj szukałem. Może jakichś śladów? Czegokolwiek? Ostatnio doszły do mnie informacje o jakimś wilku, który kręci się po Amassui. Zapach i ślady jakie po sobie zostawia są dla mnie bardzo znajome. Mam takie podejrzenia, że być może tym nieznajomym może być... Sasori.
Wciąż przemierzając ten martwy teren, zastanawiałem się, co teraz może robić Misaki... "Może znowu się uwzięła na tą zwierzynę?" - to było pierwsze co mi przyszło do głowy. Przychodząc tu, powiedziałem jej, że idę coś sprawdzić i w sumie tyle. Zacząłem biec, bo miałem już serdecznie dość tego lasu.
I nagle coś mnie zatrzymało. Coś, a dokładniej widmo. To była biała wilczyca. Miała duże uszy i wielkie niebieskie oczy. Pod pewnym względem była podobna do Misaki. Zignorowałem ducha i przeszedłem przez jego środek. Wtedy usłyszałem szept...
- Nie zostawiaj mnie tu... - zapłakała szepcząc wadera.
Odwróciłem się gwałtownie i z szeroko otwartymi oczyma spojrzałem na nią. Bywałem tu wielokrotnie i żadna wizyta tutaj ie była miła. Ale coś takiego jeszcze mi się nie zdarzyło. Ale te same słowa i ten sam głos słyszałem, gdy coś mnie zaatakowało i omal nie straciłem oka. Bliznę mam cały czas.
- Proszę... - z prawego oka spłynęła jej strużka krwi. Krwawiło identycznie jak mi kiedyś.
To również postanowiłem zignorować. Ale kiedy tylko zacząłem się odwracać wilczyca naskoczyła na mnie z niewiarygodną prędkością i powaliła na ziemię. Postawiła łapę na moim gardle i zaczęła dusić.
- Zabierz mnie st... - nie zdarzyła dokończyć, kiedy z całej siły kopnąłem ją w brzuch zrzucając z siebie.
Po upadku jej sierść stała się cała czarna a oczy żółte. Była piękna. I... Była niczym bliźniaczka Misaki.
- Dlaczego mi to zrobiłeś? - załkała. Czemu nie dziwi mnie zmiana w kogoś ważnego dla mnie? Bo to jest monotematyczne!
- A weź się odwal, do cholery. - odparłem obojętnie i najszybciej jak mogłem znów zacząłem przemierzać las.
Czemu chwilowo Amassui dało mi spokój? Nie wiem. Ale myślę, że to raczej dobrze. Nie słyszę żadnych głosów i teraz poza tą mroczną atmosferą nie dzieje się tu nic podejrzanego. I wtedy ogarnęła mnie bardzo pozytywna energia. Zatrzymałem się. Pod moimi łapami leżał sztylet. Wydrapane na rękojeści litery "S.K." dały mi dobry znak. Sasori albo teraz tutaj jest. Albo też jeszcze kilka dni temu tu był. Złapałem nóż w zęby i wycofałem się z lasu.
Wybiegłem z Amassui najszybciej jak to tylko było możliwe.
* * *
Później udałem się na Płaczące Skały i niemal moment po tym jak tam dotarłem i przybiegła tam Misaki z martwym jeleniem. Sztylet Sasori'go schowałem za sobą.
- Tym razem to ja przysądzam kolację. - powiedziała dumnie i położyła mi zwierzę pod łapy.
- Uparłaś się na te jelenie? - spytałem, choć było to pytanie retoryczne.
- Było warto. - odparła. - I ktoś się tu zbliża.
- Więc, chyba poczekamy, aż tu trafi, co? - zapytałem z chytrym uśmieszkiem.
I nagle na Misaki wpadł jakiś wilk. A konkretniej wadera. Samice zderzyły się czołowo.
<Misaki, ty dokańczasz i napiszesz kim jest twoja nowa znajoma XD. Czy też nowa znajoma do nas sama dołączy ;D
Misaki, sorry, że część dokańczająca twoje opo jest taka krótka, ale brak weny XD>
Tak. Jestem w tej chwili w miejscu, bo którego lepiej się nie zapuszczać. Przyschnięte, łyse drzewa otaczały mnie z każdej strony. Jałowa, sucha ziemia wyglądała jakby po wojnie. I te głosy... Doskonale wiem, że to tylko energia Amassui, ale mimo wszystko mam wrażeni, że zaraz mnie szlag trafi!
- Zawróć! - szeptały. Tym razem słyszałem cichy głos młodej samiczki.
Wziąłem głęboki oddech i ruszyłem przed siebie. Na przeciw głosowi. I wtedy wydarzyło się coś, przez co niemal nie pękła mi głowa. Donośny krzyk tego samego szczenięcia. Gwałtownie się zatrzymałem i stanąłem jak wryty. Ten krzyk... sprawia niewiarygodny ból. Jednak na moje szczęście po chwili ustał. Wziąłem się w garść, rozejrzałem wokoło i zacząłem stawiać kolejne kroki na przód.
Sam nie wiem, czego dokładnie tutaj szukałem. Może jakichś śladów? Czegokolwiek? Ostatnio doszły do mnie informacje o jakimś wilku, który kręci się po Amassui. Zapach i ślady jakie po sobie zostawia są dla mnie bardzo znajome. Mam takie podejrzenia, że być może tym nieznajomym może być... Sasori.
Wciąż przemierzając ten martwy teren, zastanawiałem się, co teraz może robić Misaki... "Może znowu się uwzięła na tą zwierzynę?" - to było pierwsze co mi przyszło do głowy. Przychodząc tu, powiedziałem jej, że idę coś sprawdzić i w sumie tyle. Zacząłem biec, bo miałem już serdecznie dość tego lasu.
I nagle coś mnie zatrzymało. Coś, a dokładniej widmo. To była biała wilczyca. Miała duże uszy i wielkie niebieskie oczy. Pod pewnym względem była podobna do Misaki. Zignorowałem ducha i przeszedłem przez jego środek. Wtedy usłyszałem szept...
- Nie zostawiaj mnie tu... - zapłakała szepcząc wadera.
Odwróciłem się gwałtownie i z szeroko otwartymi oczyma spojrzałem na nią. Bywałem tu wielokrotnie i żadna wizyta tutaj ie była miła. Ale coś takiego jeszcze mi się nie zdarzyło. Ale te same słowa i ten sam głos słyszałem, gdy coś mnie zaatakowało i omal nie straciłem oka. Bliznę mam cały czas.
- Proszę... - z prawego oka spłynęła jej strużka krwi. Krwawiło identycznie jak mi kiedyś.
To również postanowiłem zignorować. Ale kiedy tylko zacząłem się odwracać wilczyca naskoczyła na mnie z niewiarygodną prędkością i powaliła na ziemię. Postawiła łapę na moim gardle i zaczęła dusić.
- Zabierz mnie st... - nie zdarzyła dokończyć, kiedy z całej siły kopnąłem ją w brzuch zrzucając z siebie.
Po upadku jej sierść stała się cała czarna a oczy żółte. Była piękna. I... Była niczym bliźniaczka Misaki.
- Dlaczego mi to zrobiłeś? - załkała. Czemu nie dziwi mnie zmiana w kogoś ważnego dla mnie? Bo to jest monotematyczne!
- A weź się odwal, do cholery. - odparłem obojętnie i najszybciej jak mogłem znów zacząłem przemierzać las.
Czemu chwilowo Amassui dało mi spokój? Nie wiem. Ale myślę, że to raczej dobrze. Nie słyszę żadnych głosów i teraz poza tą mroczną atmosferą nie dzieje się tu nic podejrzanego. I wtedy ogarnęła mnie bardzo pozytywna energia. Zatrzymałem się. Pod moimi łapami leżał sztylet. Wydrapane na rękojeści litery "S.K." dały mi dobry znak. Sasori albo teraz tutaj jest. Albo też jeszcze kilka dni temu tu był. Złapałem nóż w zęby i wycofałem się z lasu.
Wybiegłem z Amassui najszybciej jak to tylko było możliwe.
* * *
Później udałem się na Płaczące Skały i niemal moment po tym jak tam dotarłem i przybiegła tam Misaki z martwym jeleniem. Sztylet Sasori'go schowałem za sobą.
- Tym razem to ja przysądzam kolację. - powiedziała dumnie i położyła mi zwierzę pod łapy.
- Uparłaś się na te jelenie? - spytałem, choć było to pytanie retoryczne.
- Było warto. - odparła. - I ktoś się tu zbliża.
- Więc, chyba poczekamy, aż tu trafi, co? - zapytałem z chytrym uśmieszkiem.
I nagle na Misaki wpadł jakiś wilk. A konkretniej wadera. Samice zderzyły się czołowo.
<Misaki, ty dokańczasz i napiszesz kim jest twoja nowa znajoma XD. Czy też nowa znajoma do nas sama dołączy ;D
Misaki, sorry, że część dokańczająca twoje opo jest taka krótka, ale brak weny XD>
piątek, 9 maja 2014
Od Fatum'a Cd Steam
To bardzo ciekawe jak szybko z "niedobrze" może zrobić się "okropnie".
Niech nikt nie zrozumie mnie źle, ale nie umiem się przyzwyczaić że nie słyszę myśli Fraus w głowie. Jestem sam. Dziewięć lat czucia wszystkich emocji siostry, słyszenia wszystkich myśli i nagle to wszystko się skończyło. Została jedynie pustka. Wędrowałem długo, przemierzając pustynie, lasy, rzeki, łąki z świadomością że to nigdy się nie skończy. Zatrzymałem się przy strumieniu, by wypić trochę wody, a widziałem ją pierwszy raz od miesiąca. [...] Spojrzałem na wilczycę. Moja głowa była wysoko uniesiona, oczy przewiercały ją na wylot. Oczywiście nie w dosłownym znaczeniu. Okolica była chłodna, lecz nie przez zmianę pogody, lecz przeze mnie. Smutne ale prawdziwe. Stream, jak się przedstawiła, obserwowała mnie bacznie, choć gdy skłamałem że już się na nią nie rzucę, straciła tą nieufność. Jej błąd. Na razie, jednak byłem dosyć grzeczny, stojąc w bezpiecznej odległości od niej i od wody, jednocześnie przygotowując się na możliwy atak z strony młodszej wilczycy. Jednak nie było po mnie widać spięcia, wręcz przeciwnie, zupełne rozluźnienie. Spokojnie sobie usiadła na ziemi, a ja, jako że ja mściwy, woda z strumienia trysnęła i otoczyła Stream, a niecałą sekundę później zamarzła, unieruchamiając ją. Jedynie głowa nie była pokryta lodem, bym mógł ją posłuchać, tak z zemsty. I oczywiście żeby się nie udusiła, lecz to sprawa podrzędna. Oczywiście długo w lodzie zostać nie mogła,, mogła zamarznąć w końcu. - Do widzenia pani - Powiedziałem szarmancko, wymijając ją i ruszając w stronę drzew. - Czekaj! - Krzyknęła zmarznięta. Odwróciłem głowę w jej kierunku - Nie możesz mnie tak zostawić! - A czemuż nie? - Spytałem, zwracając w jej stronę również uszy i przewracając błękitnymi ślepiami. Czekałem na marne argumenty, lecz odpowiedziała mi głucha cisza. Mimo wszystko, lód nagle pękł a wilczyca została wrzucona do strumienia, który na pewno był cieplejszy niż moja pułapka. Oczywiście za tym stałem nie kto inny, ale ja. Steam? |
|
poniedziałek, 5 maja 2014
Profil wilka Aro
Imię: Aro
Właściciel: Hano-werka-123
Płeć: Basior
Wiek: 4 lata
Rodzina: Nie pamięta jej. Prawdopodobnie wszyscy już nie żyją.
Partner: Nie zajmuje się na razie takimi sprawami
Charakter: To skryty i tajemniczy
wilk. Nigdy nie złamał by praw własnego honoru. Często posługuje się
sarkazmem, kłamstwem, grą słów, wszystko byleby nie dać po sobie poznać
czegokolwiek. Robi to co podpowiada mu intuicja. Często odmawia sobie
prostych przyjemności, ponieważ nauczono go samowystarczalności. Nie
szuka blasków chwały. Gdy tylko wykona co do niego należało "znika" i
pozostaje anonimowym bohaterem. Rzadko też pokazuje twarz,
ukrywa ja pod kapturem aby jego wrogowie (ci nadal żywi) nie mogli go
rozpoznać po wyglądzie.
Historia: Niewiele pamięta ze swojego dzieciństwa. Starsi rangą członkowie zakonu opowiadali mu, że został uratowany z wojny. Jego opiekun, Vertes, znalazł go płaczącego obok ciał rodziców w środku płonącego lasu. Przygarnął szczeniaka chcąc wychować go na wojownika. Starsi rangą członkowie zakonu początkowo byli przeciwni przygarnianiu sierot. Jednak szybko urzekł ich mały odważny szczeniak. Dostał nowe imię, Aro, i od tamtej pory był członkiem zakonu asasynów. Wyćwiczono go na wojownika, wychowano i nauczono podstaw orientacji, polowania i przede wszystkim sztuki "znikania". Gdy skończył dwa lata oficjalnie wcielono go do zakonu. Dzielnie służył pod okiem Vertesa, wykonywał misje niemożliwe. Szybko awansował. Jego stary mistrz dożył ceremonii mianowania Aro na "Mistrza". Dwa tygodnie później odszedł żegnając się z uczniem tymi słowami:
Historia: Niewiele pamięta ze swojego dzieciństwa. Starsi rangą członkowie zakonu opowiadali mu, że został uratowany z wojny. Jego opiekun, Vertes, znalazł go płaczącego obok ciał rodziców w środku płonącego lasu. Przygarnął szczeniaka chcąc wychować go na wojownika. Starsi rangą członkowie zakonu początkowo byli przeciwni przygarnianiu sierot. Jednak szybko urzekł ich mały odważny szczeniak. Dostał nowe imię, Aro, i od tamtej pory był członkiem zakonu asasynów. Wyćwiczono go na wojownika, wychowano i nauczono podstaw orientacji, polowania i przede wszystkim sztuki "znikania". Gdy skończył dwa lata oficjalnie wcielono go do zakonu. Dzielnie służył pod okiem Vertesa, wykonywał misje niemożliwe. Szybko awansował. Jego stary mistrz dożył ceremonii mianowania Aro na "Mistrza". Dwa tygodnie później odszedł żegnając się z uczniem tymi słowami:
"Nauczyłem cię już wszystkiego co mogłem. Teraz w spokoju mogę udać się na emeryturę. Nie szukaj mnie, bo to bezcelowe. I tak już w niczym nie będę mógł ci pomóc."
Aro już nigdy więcej nie zobaczył Vertesa. Minął kolejny rok jego służby. Niestety zakon się rozpadł pod wpływem wojny. Patron zakonu kazał uciekać i ukryć się przed władzami. Wszyscy rozbiegli się na cztery strony świata. Wkrótce potem Aro dostał się do tej watahy, gdzie dzięki czynnej służbie i zaufaniu alf mianowano go betą.
Ranga: Samiec Beta, Nauczyciel walki
Jaskinia: Jaskinia Bet
Żywioł: Powietrze
Umiejętności: Sztuka znikania (wilk dostosowuje się do otoczenia ruszając się tak aby cień go ukrywał np. kołysząc się razem z cieniem falujących liści), Niesłyszalny (podmuchy powietrza pomagają mu w bezszelestnie poruszać się, wspinać po ścianach oraz opadać wolno i cicho na ziemię), Zmysł asasyna (potrafi wyczuć, że coś mu grozi parę sekund przed "tym czymś")
Inne zdjęcia:
Inne zdjęcia:
Właściciel: Hano-werka-123
Od Jenny (CD Sailen'a)
Biegłam truchtem w stronę klifu, gdy zauważyłam wilka. Siedział samotnie
i chyba nad czymś rozmyślał. Wychyliłam się zza krzaków z uśmiechem
jednak wilk miał obronną postawę. Gdy zbliżyłam się trochę do niego,
zmienił postawę jednak dalej mi się przyglądał. Ja podchodziłam coraz
bliżej i uważnie przyglądałam się wilkowi. Później usiadłam obok niego i
wpatrywałam się w horyzont. Chwilę potem wilk odchrząknął i zerknął na
mnie.
-No co? Siedzę sobie tylko, chyba że ci to przeszkadza, to sobie pójdę.- powiedziałam. Patrzył na mnie chwilę a potem powiedział:
Sailen? Mam zostać?
-No co? Siedzę sobie tylko, chyba że ci to przeszkadza, to sobie pójdę.- powiedziałam. Patrzył na mnie chwilę a potem powiedział:
Sailen? Mam zostać?
sobota, 3 maja 2014
Profil wilczycy Rypley
Imię: Rypley
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Rodzina: Za dużo by wymieniać
Partner: Nie szuka ale z czasem na pewno
Charakter: Kocha samotność ,ciemność i walki . Lubi chłód i wilgoć. Obojętna na wszystko oprócz przyjaciół z watahy. Wesoła, zachowuję spokój w najgorszych sytuacjach jakie mogą być ...
Historia: Historia jest krótka. Rypley była samotniczką, pewnego dnia zraniona po walce z innym wilkiem, Misaki ją znalazła i zaoferowała pomoc. Gdy Rypley doszła do siebie pod okiem Misaki, wdzięczna jej postanowiła że pozostanie w watasze by ją chronić.
Ranga: Zabójca
Jaskinia: Nr 2
Żywioł: Woda
Umiejętności: Formowanie wody za pomocą myśli ,dotknięcie wody goi rany i dają siłę ,ciało może żamienć się w wodę by chronić ciało. Zamiana w wilkołaka lub smoka wody.
Inne zdjęcia:
Właściciel: Nemixa
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Rodzina: Za dużo by wymieniać
Partner: Nie szuka ale z czasem na pewno
Charakter: Kocha samotność ,ciemność i walki . Lubi chłód i wilgoć. Obojętna na wszystko oprócz przyjaciół z watahy. Wesoła, zachowuję spokój w najgorszych sytuacjach jakie mogą być ...
Historia: Historia jest krótka. Rypley była samotniczką, pewnego dnia zraniona po walce z innym wilkiem, Misaki ją znalazła i zaoferowała pomoc. Gdy Rypley doszła do siebie pod okiem Misaki, wdzięczna jej postanowiła że pozostanie w watasze by ją chronić.
Ranga: Zabójca
Jaskinia: Nr 2
Żywioł: Woda
Umiejętności: Formowanie wody za pomocą myśli ,dotknięcie wody goi rany i dają siłę ,ciało może żamienć się w wodę by chronić ciało. Zamiana w wilkołaka lub smoka wody.
Inne zdjęcia:
Jako smok |
Jako wilkołak |
środa, 30 kwietnia 2014
Od Jenny
Biegłam truchtem ścieżką, aż ujrzałam wodospady. Z tego co mówiła Alfa,
były to Płaczące Skały. Wspięłam się na ich szczyt i stanęłam nad
strumykiem. Napiłam się troszkę po czym napięłam się czując, że ktoś
jest w pobliżu. Nie przerwałam picia, by nie dać znać tej osobie, że coś
wyczułam. Rozglądałam się tylko bacznie po bokach.
- Myślisz, że nie ucieknie?- usłyszałam szept. Męski. Myślą, że ich nie słyszę. Pfff, głupki.
- Nie powinna. Nie wie, że tu jesteśmy a jak zaraz użyję swego uroku osobistego, od razu zostanie. Siedź tu i czekaj na znak.- przemówił drugi głos. Urok osobisty, tak? Dobrze, zobaczymy.
- Hej śliczna! Co tutaj robisz, sama w dodatku? Takie piękności nie powinny chodzić po lesie same. - wyszedł z krzaków taki wilk:
Pomyślałam, że można skorzystać z umiejętności aktorskich, jakie zawsze miałam.
- Cóż, przy tobie chyba nie muszę się o to martwić, co?- zapytałam przesłodzonym do reszty głosem.
- Hm, no nie. Chodź, zabiorę cię na spacer. Jestem Kishan. Co ty na to? - zapytał.
- Jasne! Jestem...Lena- odpowiedziałam entuzjastycznie. Doszliśmy do krzaków w których schowany był drugi wilk. Wtedy ten wilk w krzakach wyskoczył i włożył mi na pyszczek worek. Kishan zaśmiał się, nie wiedząc, że to nie koniec.
- To było prostsze, niż myślałem. No i jak tam maleńka, wygodnie?- zapytał. Ja tylko się szarpnęłam i piszczałam, żeby nie było. Miałam co do niego pewien plan. Jednak ktoś mi go zrujnował. Worek spadł z pyszczka i zobaczyłam, że oba wilki leżą na ziemi. Zrobiłam wielkie oczy i spojrzałam prosto w oczy mojego "wybawcy". Był to wilk ode mnie z watahy, ale go nie poznałam.
- A co ty tutaj robisz? - zapytałam. Tak, wiem. Pierwsze co powinna powiedzieć samica w takiej sytuacji to oczywiście: "Och, uratowałeś mnie!", uprzednio wieszając się mu na szyi i liżąc po policzku. Ja jednak wybrałam inną ścieżkę.
- Co? Ratuję cię, rzecz jasna. Chodź, zanim wstaną! - powiedział i pobiegliśmy. Obejrzałam się jeszcze na wilki które mnie zaatakowały i dostrzegłam niemal niewidzialny ruch pyszczka Kishana. Układał się w coś w rodzaju: "Zobaczymy się jeszcze!".
Gdy byliśmy już daleko od niech szarpnęłam się wilkowi i nachmurzyłam się.
- No i po co mnie wziąłeś? Poradziłabym sobie, a poza tym to...
- Po co? Miałaś worek z usypiaczem na tym pustym łebku i gdyby nie ja, dawno leżałabyś... Nie, nie chcesz wiedzieć z kim, a tym bardziej gdzie! - zaskoczyła mnie jego śmiałość. W dodatku, obraził mnie!
- Uwierz mi, że dałabym sobie radę. - syknęłam i odeszłam ostentacyjnie do przodu. Wyczułam u siebie, że mam gorszy dzień. Nie chciałam go tak potraktować ale co zrobić. Nie umiem nad tym jeszcze w pełni panować. Usłyszałam ciche westchnienie wilka a potem to, że ruszył koło mnie z dumnym uśmieszkiem. Zerknęłam na niego kątem oka i przewróciłam oczami. Przyspieszyłam, a wilk za mną.
- Masz zamiar coś mówić?- zapytał.
- A ty?- odbiłam piłeczkę.
- Myślisz, że nie ucieknie?- usłyszałam szept. Męski. Myślą, że ich nie słyszę. Pfff, głupki.
- Nie powinna. Nie wie, że tu jesteśmy a jak zaraz użyję swego uroku osobistego, od razu zostanie. Siedź tu i czekaj na znak.- przemówił drugi głos. Urok osobisty, tak? Dobrze, zobaczymy.
- Hej śliczna! Co tutaj robisz, sama w dodatku? Takie piękności nie powinny chodzić po lesie same. - wyszedł z krzaków taki wilk:
Pomyślałam, że można skorzystać z umiejętności aktorskich, jakie zawsze miałam.
- Cóż, przy tobie chyba nie muszę się o to martwić, co?- zapytałam przesłodzonym do reszty głosem.
- Hm, no nie. Chodź, zabiorę cię na spacer. Jestem Kishan. Co ty na to? - zapytał.
- Jasne! Jestem...Lena- odpowiedziałam entuzjastycznie. Doszliśmy do krzaków w których schowany był drugi wilk. Wtedy ten wilk w krzakach wyskoczył i włożył mi na pyszczek worek. Kishan zaśmiał się, nie wiedząc, że to nie koniec.
- To było prostsze, niż myślałem. No i jak tam maleńka, wygodnie?- zapytał. Ja tylko się szarpnęłam i piszczałam, żeby nie było. Miałam co do niego pewien plan. Jednak ktoś mi go zrujnował. Worek spadł z pyszczka i zobaczyłam, że oba wilki leżą na ziemi. Zrobiłam wielkie oczy i spojrzałam prosto w oczy mojego "wybawcy". Był to wilk ode mnie z watahy, ale go nie poznałam.
- A co ty tutaj robisz? - zapytałam. Tak, wiem. Pierwsze co powinna powiedzieć samica w takiej sytuacji to oczywiście: "Och, uratowałeś mnie!", uprzednio wieszając się mu na szyi i liżąc po policzku. Ja jednak wybrałam inną ścieżkę.
- Co? Ratuję cię, rzecz jasna. Chodź, zanim wstaną! - powiedział i pobiegliśmy. Obejrzałam się jeszcze na wilki które mnie zaatakowały i dostrzegłam niemal niewidzialny ruch pyszczka Kishana. Układał się w coś w rodzaju: "Zobaczymy się jeszcze!".
Gdy byliśmy już daleko od niech szarpnęłam się wilkowi i nachmurzyłam się.
- No i po co mnie wziąłeś? Poradziłabym sobie, a poza tym to...
- Po co? Miałaś worek z usypiaczem na tym pustym łebku i gdyby nie ja, dawno leżałabyś... Nie, nie chcesz wiedzieć z kim, a tym bardziej gdzie! - zaskoczyła mnie jego śmiałość. W dodatku, obraził mnie!
- Uwierz mi, że dałabym sobie radę. - syknęłam i odeszłam ostentacyjnie do przodu. Wyczułam u siebie, że mam gorszy dzień. Nie chciałam go tak potraktować ale co zrobić. Nie umiem nad tym jeszcze w pełni panować. Usłyszałam ciche westchnienie wilka a potem to, że ruszył koło mnie z dumnym uśmieszkiem. Zerknęłam na niego kątem oka i przewróciłam oczami. Przyspieszyłam, a wilk za mną.
- Masz zamiar coś mówić?- zapytał.
- A ty?- odbiłam piłeczkę.
<Masz zamiar coś mówić, kimkolwiek jesteś?>
Od Sailen'a: Czasem chciałbym zapomnieć...
Błękit nieba zdawał się pochłaniać horyzont.
Lekki wiatr mierzwił mi sierść, kiedy siedziałem na brzegu klifu, zapatrzony w ten cudownie niebieski bezmiar, nieskalany choćby jedną chmurką. Słońce przyjemnie grzało mnie w grzbiet, a od morza wiała orzeźwiająca bryza... Takie dni właśnie lubię najbardziej. Mogę się wtedy odprężyć, odciąć od bolesnej przeszłości. Odsunąć od siebie wspomnienia o krwi, śmierci i cierpieniu, o krwawym polu bitwy... Mogę skupić się tylko na tym, co jest tu i teraz... Nie dopuszczać do siebie obrazów przeszłości...
Zapomnieć.
I nic nie mąciłoby mojego spokoju, gdyby nie nagły szelest w krzakach za mną. Serce zamarło mi w piersi, a potem ruszyło ze zdwojoną siłą, podjechało do gardła, czułem jego bicie w przełyku. Krew zaszumiała mi w uszach. Zerwałem się błyskawicznie, odruchowo przybierając postawę obronną. Płochliwość nie jest cechą, którą lubię się chwalić, ale weszła mi w nawyk tak głęboko, że nie umiem już reagować inaczej.
Czasem wstyd mi za siebie. Naprawdę wstyd.
Jednak wtedy... Wtedy to było coś innego. Kiedy spomiędzy krzaków wyłoniła się skrzydlata wilczyca, nie czułem wstydu. Przynajmniej z początku. Najpierw była dziwna... radość. Wadera przyjrzała mi się uważnie, jakby mnie oceniając, a mi szybciej zabiło serce. Dopiero potem dotarło do mnie, że muszę wyglądać jak idiota. Odpuściłem obronną postawę, jednak wciąż obserwowałem wilczycę nieufnie, gdy podchodziła do mnie z przyjaznym uśmiechem na pysku.
<Jenna?>
Lekki wiatr mierzwił mi sierść, kiedy siedziałem na brzegu klifu, zapatrzony w ten cudownie niebieski bezmiar, nieskalany choćby jedną chmurką. Słońce przyjemnie grzało mnie w grzbiet, a od morza wiała orzeźwiająca bryza... Takie dni właśnie lubię najbardziej. Mogę się wtedy odprężyć, odciąć od bolesnej przeszłości. Odsunąć od siebie wspomnienia o krwi, śmierci i cierpieniu, o krwawym polu bitwy... Mogę skupić się tylko na tym, co jest tu i teraz... Nie dopuszczać do siebie obrazów przeszłości...
Zapomnieć.
I nic nie mąciłoby mojego spokoju, gdyby nie nagły szelest w krzakach za mną. Serce zamarło mi w piersi, a potem ruszyło ze zdwojoną siłą, podjechało do gardła, czułem jego bicie w przełyku. Krew zaszumiała mi w uszach. Zerwałem się błyskawicznie, odruchowo przybierając postawę obronną. Płochliwość nie jest cechą, którą lubię się chwalić, ale weszła mi w nawyk tak głęboko, że nie umiem już reagować inaczej.
Czasem wstyd mi za siebie. Naprawdę wstyd.
Jednak wtedy... Wtedy to było coś innego. Kiedy spomiędzy krzaków wyłoniła się skrzydlata wilczyca, nie czułem wstydu. Przynajmniej z początku. Najpierw była dziwna... radość. Wadera przyjrzała mi się uważnie, jakby mnie oceniając, a mi szybciej zabiło serce. Dopiero potem dotarło do mnie, że muszę wyglądać jak idiota. Odpuściłem obronną postawę, jednak wciąż obserwowałem wilczycę nieufnie, gdy podchodziła do mnie z przyjaznym uśmiechem na pysku.
<Jenna?>
piątek, 25 kwietnia 2014
Od Misaki: Polowanie
Czaiłam się w wysokiej trawie. Przede mną pasło się stado jeleni, które męczyłam swoimi napaściami już cztery godziny. Z każdą próbą złapania jakiegokolwiek zwierzęcia miałam mniejsze szanse na sukces. Sama byłam już zmęczona gonitwami a jelenie zaczęły być czujniejsze i pewniejsze siebie.
"Teraz albo znowu pójdę spać głodna" pomyślałam. Wiem, wiem. Kaname przecież też poluje, ale moja duma po prostu nie pozwala mi przełknąć kolacji bez wyrzutów sumienia. Nie lubię być traktowana jak nieporadne szczenię i choć dobrze wiem, że Kaname tak o mnie nie myśli nadal czuję się słaba, bo od kilku dni nie mogę nic upolować. Tym razem musi mi się udać. Pokarzę, że nadal jestem tą samą wilczycą której Kaname się oświadczył.
Nagle na mój nos spadła kropla deszczu. Świetnie! Tylko wiosennej burzy brakowało! Jak na życzenie niedaleko walnął piorun. Stado jeleni spłoszone rzuciło się do ucieczki.
-Cholera!- zaklęłam i ruszyłam w pogoń.
Nie zamierzałam znowu ganiać bez celu za nieuchwytną zwierzyną. Podbiegłam do wlokącej się na samym końcu łani i wyrównałam tempo biegu do jej tępa. Skupiłam się i myślami zaczęłam wdzierać się do jej umysłu. Nie miał mocnej osłony, szybko udało mi się przebić. Musiałam zwolnić, by nie wpaść na zwierze. Łania ryknęła z bólu i potknęła się. Upadła na trawę wierzgając racicami i wzywając pomoc. Stado jednak nie zamierzało podzielić losu koleżanki. Zatrzymałam się obok niej i wgryzłam się w gardło łani kończąc jej męki.
Byłam zdyszana, ale zadowolona. Ciągnęłam martwe zwierze w stronę plaży na której znajduje się moja jaskinia. Spotkałam jednak Kaname o wiele wcześniej. Był przy płaczących skałach. Zdziwił się na mój widok.
-Tym razem to ja przyrządzam kolację- powiedziałam zadowolona kładąc jelenia przed Kaname.
Ten pokręcił z niedowierzaniem głową.
-Uparłaś się na te jelenie?- spytał.
-Było warto- odparłam choć było to pytanie retoryczne.
Kaname?
"Teraz albo znowu pójdę spać głodna" pomyślałam. Wiem, wiem. Kaname przecież też poluje, ale moja duma po prostu nie pozwala mi przełknąć kolacji bez wyrzutów sumienia. Nie lubię być traktowana jak nieporadne szczenię i choć dobrze wiem, że Kaname tak o mnie nie myśli nadal czuję się słaba, bo od kilku dni nie mogę nic upolować. Tym razem musi mi się udać. Pokarzę, że nadal jestem tą samą wilczycą której Kaname się oświadczył.
Nagle na mój nos spadła kropla deszczu. Świetnie! Tylko wiosennej burzy brakowało! Jak na życzenie niedaleko walnął piorun. Stado jeleni spłoszone rzuciło się do ucieczki.
-Cholera!- zaklęłam i ruszyłam w pogoń.
Nie zamierzałam znowu ganiać bez celu za nieuchwytną zwierzyną. Podbiegłam do wlokącej się na samym końcu łani i wyrównałam tempo biegu do jej tępa. Skupiłam się i myślami zaczęłam wdzierać się do jej umysłu. Nie miał mocnej osłony, szybko udało mi się przebić. Musiałam zwolnić, by nie wpaść na zwierze. Łania ryknęła z bólu i potknęła się. Upadła na trawę wierzgając racicami i wzywając pomoc. Stado jednak nie zamierzało podzielić losu koleżanki. Zatrzymałam się obok niej i wgryzłam się w gardło łani kończąc jej męki.
Byłam zdyszana, ale zadowolona. Ciągnęłam martwe zwierze w stronę plaży na której znajduje się moja jaskinia. Spotkałam jednak Kaname o wiele wcześniej. Był przy płaczących skałach. Zdziwił się na mój widok.
-Tym razem to ja przyrządzam kolację- powiedziałam zadowolona kładąc jelenia przed Kaname.
Ten pokręcił z niedowierzaniem głową.
-Uparłaś się na te jelenie?- spytał.
-Było warto- odparłam choć było to pytanie retoryczne.
Kaname?
wtorek, 22 kwietnia 2014
Profil wilczycy Jenny
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata
Rodzina: Matka została w starej watasze
Partner: Mam kogoś na oku...
Charakter: Choć historia powinna wyryć w niej zupełnie inną waderkę, ta stała się wesołą, miłą i dobrą samicą. Zawsze pomaga w potrzebie. Nigdy nie odmówiła potrzeby rozmowy czy "wypłakania się" komuś. Zawsze ma przygotowane cięte riposty. Nie jest gwiazdą, która boi się zabrudzić futerka. Woli mieć niezbyt piękny chwilowo wygląd niż odmówić komuś pomocy. Nie boi się starć z potworami czy innymi brutalami świata. Życie doświadczyło ją tylu nieprzyjemności że właściwie przywykła do bólu. Kocha być wolna i niezależna. Nienawidzi ograniczeń i ich nie stawia. Uwielbia wyzwania i zabawy. Trochę za dużo mówi ale jest bardzo komunikatywna. Nie zdarzyło się jeszcze by ktoś się na nią burmuszył dłużej niż 10 minut.
Historia: Cóż, zaczęło się daleko stąd. W Górach Równowagi. Żyła tam spokojnie pewna wataha. Wataha Równowagi Żywiołów. Żyła spokojnie ale do czasu. Pewna wadera urodziła w nocy samiczkę. Gdy matka małej zasnęła, ta nie wiedząc co ją czeka, wyszła przed jaskinię i spojrzała prosto na księżyc. To ją prawie oślepiło, ale mała była na tyle silna żeby wytrzymać światło księżyca. Jeden z bogów zdenerwował się, że taki szczeniak, który nie ma ważnego pochodzenia tak bezczelnie spogląda prosto na księżyc. Bóg był tak złośliwy, że przeklął małą. Skoro każda rodzina w jej watasze miała dany żywioł była jakaś równowaga. Klątwa polegała na tym, że mała mogła władać wszystkimi żywiołami ale skoro była niedoświadczona to także niszczyła wszystko co popadnie, nawet niechcący. Więc kiedy wadera wróciła do mamy zasnęła nieświadoma swojej klątwy. Rano, matka małej pochwaliła się swoim dzieckiem. Kiedy Rada Starszych robiła szczeniakowi test na żywioł okazało się, że mała ma wszystkie. Rada była oburzona. Zrobili głosowanie i wataha orzekła, że nie chcą takiego mieszańca w watasze, bo to tylko zburzy równowagę żywiołów. Więc postanowiono, że mała zostanie wyrzucona z watahy jak tylko osiągnie wiek 1 roku. Początkowo jej matka była przeciwna pomysłowi ale z czasem kiedy inne matki miały "normalne" dzieci jej córka rosła i niszczyła coraz więcej. Matka nawała ją Maafa co oznaczało "żywiołowa" ale to imię szybko zanikło. Wataha nazywała waderkę Laana czyli "przeklęta". Inne szczeniaki nie bawiły się z Laaną bo ich matki bały się, że Maffa je zabije. Od tej pory mała zrobiła się nieczuła i wredna. Opuściła watahę szybciej, niż to było postanowione. Przestała używać imienia Maffa i przedstawiała się jako Jenna. Zamieszkała daleko od Gór Równowagi i uczyła się tylko 1 żywiołu. Powietrza. Mieszkała sama i nikt jej nie przeszkadzał. Kiedyś w okolice jej domu wprowadziła się szczęśliwa rodzinka wilków. Jenna nie chciała na to patrzeć bo to wywoływało w niej ból. Uciekła po raz kolejnymi. Uciekła przed uczuciami. Po tym doświadczeniu postanowiła się zmienić i stać się z powrotem taką waderką jak była kiedyś. Udało jej się ale nie zapomniała tego co jej zrobiono i pozostały w niej rany, którym czasem daje upust i zmienia się nie do poznania.
Po wielu potyczkach z różnymi stworzeniami natrafiła na kilka wilków które były watahą. Postanowiła, że dołączy do nich bo ma już dość ucieczek. Przedstawiła się jako Jenna. Została z nadzieją, że ktoś jeszcze okaże jej miłość w tym świecie.
Ranga: Najwyższy Szaman
Jaskinia: Nr 5
Żywioł: Powietrze
Umiejętności:
- Tornado
- Powiew złości
- Wietrzny głos
Inne zdjęcia:
Właściciel: keiraKD
Od Stream: Zimny jak lód
Epoka wielkiej nudy zaczęła się jakiś tydzień temu.
Dotychczas pasjonująca samotność teraz uporczywie mi dokuczała. Nie żebym tęskniła za domem (nadal jestem święcie obrażona na matkę), tam nigdy nie wrócę. Ale w sumie spotkałam do tej pory tylko jednego wilka i to w dodatku starego świrusa (bredził coś o końcu świata, a takich raczej nie powinno się słuchać). Muszę w końcu spotkać jakiegoś normalnego, uczciwego obywatela do którego będę mogła gębę otworzyć. Jednak znając moje szczęście znowu trafiłam nie na tego wilka co trzeba.
Basior miał szarą, niemal srebrną sierść i błękitne oczy. Pił w pokoju wodę ze źródła. Wesoła, że w końcu kogoś widzę podbiegłam do niego.
-Cze...- nie skończyłam bo basior przypiął mnie do ziemi.
-Kim jesteś?- spytał warcząc.
-To zależy z kim mam do czynienia...- odparłam niepewnie z nutą przestrachu w głosie. Wilkowi raczej nie spodobała się ta odpowiedź.
Nie byłam pewna czy z takiego spotkania wyjdę cało. Zdecydowałam się na szybką akcję.
-Będziemy tak warczeć na siebie czy raczysz ze mnie zejść i pogadać jak cywilizowany wilk?- spytałam.
Basior tylko warknął zirytowany.
-Tak myślałam- mruknęłam i skupiłam się na płynącym obok strumyku. Z wody wystrzeliła "wodnista" macka i pociągnęła wilka za tylną łapę. Chwilę potem wilk już wisiał w powietrzu.
-Postaw mnie na ziemi!- warknął rozkazująco.
-Najpierw obiecaj, że już się na mnie nie rzucisz!- odkrzyknęłam.
Basior jednak nie raczył odpowiadać. Nagle moja "macka" zamarzła i pękła a wilk zgrabnie wylądował na ziemi.
-Niech ci będzie.- warknął.- Jestem Fatum.
-Stream -przedstawiłam się.
Fatum?
Dotychczas pasjonująca samotność teraz uporczywie mi dokuczała. Nie żebym tęskniła za domem (nadal jestem święcie obrażona na matkę), tam nigdy nie wrócę. Ale w sumie spotkałam do tej pory tylko jednego wilka i to w dodatku starego świrusa (bredził coś o końcu świata, a takich raczej nie powinno się słuchać). Muszę w końcu spotkać jakiegoś normalnego, uczciwego obywatela do którego będę mogła gębę otworzyć. Jednak znając moje szczęście znowu trafiłam nie na tego wilka co trzeba.
Basior miał szarą, niemal srebrną sierść i błękitne oczy. Pił w pokoju wodę ze źródła. Wesoła, że w końcu kogoś widzę podbiegłam do niego.
-Cze...- nie skończyłam bo basior przypiął mnie do ziemi.
-Kim jesteś?- spytał warcząc.
-To zależy z kim mam do czynienia...- odparłam niepewnie z nutą przestrachu w głosie. Wilkowi raczej nie spodobała się ta odpowiedź.
Nie byłam pewna czy z takiego spotkania wyjdę cało. Zdecydowałam się na szybką akcję.
-Będziemy tak warczeć na siebie czy raczysz ze mnie zejść i pogadać jak cywilizowany wilk?- spytałam.
Basior tylko warknął zirytowany.
-Tak myślałam- mruknęłam i skupiłam się na płynącym obok strumyku. Z wody wystrzeliła "wodnista" macka i pociągnęła wilka za tylną łapę. Chwilę potem wilk już wisiał w powietrzu.
-Postaw mnie na ziemi!- warknął rozkazująco.
-Najpierw obiecaj, że już się na mnie nie rzucisz!- odkrzyknęłam.
Basior jednak nie raczył odpowiadać. Nagle moja "macka" zamarzła i pękła a wilk zgrabnie wylądował na ziemi.
-Niech ci będzie.- warknął.- Jestem Fatum.
-Stream -przedstawiłam się.
Fatum?
poniedziałek, 21 kwietnia 2014
Profil wilka Fatum'a
Imię: Fatum
Płeć: Basior
Wiek: 9 lat
Rodzina:
~ Matka: Aislinn, później Madrigal <Nie żyje>
~ Ojciec: Bones <Nie żyje>
~ Siostra: Xena później Kinnea <Nie żyje>
~ Siostra bliźniaczka: Fraus.
Partner: Serce zmrożone lodem pokochać kogoś może, skoro bić mu nie dane?
Charakter: Fatum to wilk ze niezwykle skomplikowanym charakterem. Wysoko podniesiona głowa nie arogancję wskazuje, acz dumę. Niesamowicie cichy i zamknięty w sobie, czasem burkliwy, zawsze niedostępny. Równie zimny jak lód, okrutny i złośliwy. Pamiętać jednak trzeba, że te cechy ukazuje jedynie kiedy jest zmuszony z kimś rozmawiać. A on nienawidzi z nikim rozmawiać, jest samotnikiem, który unika wszystkie wilki jak ognia. Niezwykle inteligentny i błyskotliwy, jakby znał odpowiedź na każde pytanie. Jest niezwykle ironiczny, sarkastyczny i cyniczny, zdecydowanie pesymistyczny. Nienawidzi głupoty i często oraz szybko traci wiarę w inteligencje innych. Jest bardzo agresywny, porywczy, trudno o większego samotnika i agresora niż on. Doskonały aktor i kłamca, nie plącze się w nich. Całe jego życie to jedno, wielkie kłamstwo. Mściwy i okrutny, nie posiadający wyrzutów sumienia. Jego serce jest zamrożone, nie czuje emocji, nie kocha, nie pragnie, niczego się nie boji, nie wstydzi. Fatum jest niezwykle nieufny, jakby każdy wilk był zagrożeniem. Nie przywiązuje się do nikogo, tym bardziej nie da się do niego zbliżyć. Takie życie, prawda?
Historia: Aislinn i Bones długi czas oczekiwali szczeniąt. Byli alfami potężnej watahy która pilnowała harmonii w naturze. Aislinn była wilkiem właśnie tego żywiołu, leczyła zwierzęta, była wrażliwa, ale i silna. Nikt nie dorównywał jej spokojem i doświadczeniem, gdyż miała już ponad sto lat. Nienawidziła wojen, jednak jej wataha wojowała z sąsiadującymi wilkami wojny. Właśnie wtedy poznała młodego zabójcę Bones'a, który na pustyni swe wszystkie lata przeżył. Bones był wytrawnym wojownikiem i doskonałym zabójcą który bez mrugnięcia okiem pozbawiał życia wszystkich którzy zaszli mu za skórę. Bones jednak zakochał się w Aislinn, oddał jej serce i zabiegał o jej względy. Ona nie była mu obojętna, choć na początku nienawidziła go za morderczą naturę. Alfa watahy w której Bones był, wygnała go w czasie konfrontacji, za zdradę. Aislinn przyjęła go do swej watahy jednocześnie i zostali partnerami a Bones alfą. Przeżył w niej dziesięć lat. Całe dziesięć lat, pięć wojen.
Tak jak wcześniej wspomniane było, długi czas oczekiwali szczeniąt. Aż w końcu, pewnego dnia Aislinn urodziła trzy szczenięta. Xene, Fraus i Fatum'a. Fraus i Fatum byli bardziej podobni do ojca, mordercy. Ich umysły były złączone, słyszeli swoje myśli, czuli swoje uczucia. Byli jednością. Wtedy jednak, jeszcze za dziecięcych lat, Bones i dwójka szczeniąt została wygnana przez Aislinn. Byli niechciani, znienawidzeni. Wędrowali przez bardzo długi czas, nigdzie nie zostali na dłużej. Szczenięta nie dawały rady, były wychudzone, chore. Jednak dali radę. Doszli do oazy. Tam spędzili trzy lata. Bones uczył ich przetrwania, życia w trudnych warunkach. Jednak wtedy zaatakowali ich ludzie. Ich ojciec już kiedyś był w niewoli, więc wiedział jak walczyć. Gryzł, szarpał, drapał. Postrzał jednak zabiegł mu drogę i potężny basior padł, a rodzeństwo do ludzi zabrane zostało.
To był czas bólu, straty, walki, głodu i śmierci. Walczyli by żyć, żyli by walczyć. Po ojcu odziedziczyli zdolność walki ale i wytrzymałość i niewrażliwość na ból. Stali się kanibalami, wojownikami i mordercami. Byli niezwyciężeni. Na arenie i w kojcach. Jednak wtedy Fraus zmarła, została zagryziona. Wiecie jaki to ból? Czuć jej uczucia, ból, słysząc jej myśli kiedy powoli wykrwawiała się? Nie. Fatum wtedy się załamał. Chciał ukoić swe myśli, wtedy jednak obudziła się w nim żądza krwi. Jego ojciec był wilkiem wojny, a Fatum? Fatum przejął po nim cechy. Zawarł pakt z demonem, który w zamian za potrzebną siłę odebrał duszę Fatum'a i zamroził serce wilka. Basior zabił wszystkich, po czym uciekł. Chciał dopaść swą matkę i siostrę, osoby które pozostawiły go na pewną śmierć. Wtedy jednak okazało się że nie żyją, widział ich śmierć skryty w zaroślach. Wtedy doszło do niego, że stracił całą swoją rodzinę. Matka. Siostra. Bliźniaczka. Ojciec. Wszyscy umarli w walce o przetrwanie. Znów uciekał, tak jak przez całe swoje życie. Wcale nie żałował Xeny ani Aislinn, gdyż ich nienawidził, jednak ofiara jego siostry i ojca... To ona zmusiła go by znów uciekał. Tym razem już nie przed niebezpieczeństwem. Tym razem przed samym sobą.
Ranga: Wojownik.
Jaskinia: Brak
Żywioł: Woda, Lód
Umiejętności:
Lodowa rzeźba - Umie zamrozić dowolny teren, dowolną osobę, a nawet tworzyć lodowe żeźby. To jest bardzo groźna moc, gdyż potrafi zamrozić serce potrzebne do funkcjonowania. Nie zawsze panuje nad tą mocą.
Ogromna Wytrzymałość - Umie przeżyć nawet najgroźniejsze rany, nie pić i jeść nawet przez dwa miesiące i nie spać przez cztery. Nie czuje bólu. Odziedziczone po ojcu.
Żywioły - Panuje w stu procentach nad swoimi żywiołami.
Odporność - Jest odporny na wszystkie moce innych wilków. Umie "wyłączyć" tą umiejętność.
Siła - Dzięki pakcie z demonem, w Fatum'ie drzemie ogromna, ogromna siła.
Właściciel: Pinciak
Profil wilczycy Stream
Imię: Stream
Płeć: Wadera
Wiek: 2 lata
Rodzina: Gdzieś sobie żyje...chyba
Partner: Na razie o tym nie myśli
Charakter: Na pewno nie można jej nazwać "stałą emocjonalnie". Każdego dnia ma inny nastrój: dziś zaprosi cię na obiad a jutro będzie chciała zrobić z ciebie kolację. Jednak przeważnie to uśmiechnięta i radosna wilczyca. Łatwo się wkurza. Nie ocenia nikogo po okładce. Uwielbia towarzystwo. Nie cierpi siedzieć w jednym miejscu. Kocha przygody i odkrywanie nowych miejsc. Nienawidzi gdy ktoś każe jej być taką jak się komuś marzy. Woli być niezależna od nikogo.
Historia: To krótka bajka. Wychowała się w watasze daleko stąd. Była najstarszym dzieckiem alf (jej reszta rodzeństwa to trojaczki, ale oni nie odgrywają tu żadnej roli). Jej ojciec uczył ją polowania, walki i samoobrony a matka etykiety i kultury prawdziwej damy. Poza tym miała jeszcze multum nauczycieli i korepetytorów. Jednak ona najbardziej lubiła lekcje z ojcem. Nie obchodziły ją salonikowe przyjęcia i recytacja nudnych przemów. Jej matce oczywiście to nie odpowiadało. Zakazała ojcu Stream uczenia wilczycy "brutalnego obchodzenia się ze zwierzyną łowną i wilkami". No więc od tej pory każdy dzień wyglądał tak samo: historia, kultura, gramatyka, postawa, recytacja i tak dalej i dalej. Ale raz na jakiś czas zdarzał się dzień, kiedy Stream mogła przestać być "księżniczką". Biegła wtedy do lasu polować, wspinać się po górach, ścigać z orłami i tarzać na łąkach. Zawsze wracała brudna, posiniaczona ale szczęśliwa i to się dla niej liczyło. Matka widząc ją w takim stanie przeżywała załamania nerwowe, ale już następnego dnia katowała niedoszłą księżniczkę korepetycjami. Widząc, że wykształcenie młodej alfy wyparowuje podczas takich wypadów postanowiła ograniczyć Stream wolność. Wolne dni zdarzały się coraz rzadziej i rzadziej aż w końcu nie było żadnej mowy o wolnym dniu. Jednak wilczyca nie znienawidziła za to matki, ponieważ coraz bliżej były jej drugie urodziny. A to znaczyło, że rządy niedługo obejmie ona a wtedy nikt nie będzie jej mówił co, jak i kiedy ma robić. Jej runęły dzień przed urodzinami. Do matki i ojca Stream przyszedł jakiś tajemniczy list. Matka wydawała się nim uradowana, ojciec niekoniecznie. Stream korciło by sprawdzić co to za wspaniałe wieści, ale jej matka ją wyprzedziła. Razem z ojcem krótko wyjaśnili, że jest to odpowiedź z potężnej watahy z północy na temat ożenku jedynego syna alfy...ze Stream! Wtedy młoda księżniczka po prostu wybuchła. Dwa lata znosiła ograniczanie wolności, ciągłe korepetycje i rujnowanie dzieciństwa, ale faktu, że własna matka chce ją zeswatać z jakimś nieznajomym w celu formalnym była nie do przełknięcia. Po prostu uciekła nocą po ostrej kłótni z matką. Od tamtej pory prowadziła takie życie o jakim marzyła. Sama o siebie dbała i nie obchodziło ją zdanie innych. Nikomu nie opowiadała (i nadal tego nie robi) kim i skąd jest, ponieważ nie chciała by ktokolwiek (choćby przez przypadek) poinformował jej matkę gdzie jest. Do rodziny nie zamierza wrócić nigdy. Teraz to tutaj jest jej prawdziwy dom.
Historia: To krótka bajka. Wychowała się w watasze daleko stąd. Była najstarszym dzieckiem alf (jej reszta rodzeństwa to trojaczki, ale oni nie odgrywają tu żadnej roli). Jej ojciec uczył ją polowania, walki i samoobrony a matka etykiety i kultury prawdziwej damy. Poza tym miała jeszcze multum nauczycieli i korepetytorów. Jednak ona najbardziej lubiła lekcje z ojcem. Nie obchodziły ją salonikowe przyjęcia i recytacja nudnych przemów. Jej matce oczywiście to nie odpowiadało. Zakazała ojcu Stream uczenia wilczycy "brutalnego obchodzenia się ze zwierzyną łowną i wilkami". No więc od tej pory każdy dzień wyglądał tak samo: historia, kultura, gramatyka, postawa, recytacja i tak dalej i dalej. Ale raz na jakiś czas zdarzał się dzień, kiedy Stream mogła przestać być "księżniczką". Biegła wtedy do lasu polować, wspinać się po górach, ścigać z orłami i tarzać na łąkach. Zawsze wracała brudna, posiniaczona ale szczęśliwa i to się dla niej liczyło. Matka widząc ją w takim stanie przeżywała załamania nerwowe, ale już następnego dnia katowała niedoszłą księżniczkę korepetycjami. Widząc, że wykształcenie młodej alfy wyparowuje podczas takich wypadów postanowiła ograniczyć Stream wolność. Wolne dni zdarzały się coraz rzadziej i rzadziej aż w końcu nie było żadnej mowy o wolnym dniu. Jednak wilczyca nie znienawidziła za to matki, ponieważ coraz bliżej były jej drugie urodziny. A to znaczyło, że rządy niedługo obejmie ona a wtedy nikt nie będzie jej mówił co, jak i kiedy ma robić. Jej runęły dzień przed urodzinami. Do matki i ojca Stream przyszedł jakiś tajemniczy list. Matka wydawała się nim uradowana, ojciec niekoniecznie. Stream korciło by sprawdzić co to za wspaniałe wieści, ale jej matka ją wyprzedziła. Razem z ojcem krótko wyjaśnili, że jest to odpowiedź z potężnej watahy z północy na temat ożenku jedynego syna alfy...ze Stream! Wtedy młoda księżniczka po prostu wybuchła. Dwa lata znosiła ograniczanie wolności, ciągłe korepetycje i rujnowanie dzieciństwa, ale faktu, że własna matka chce ją zeswatać z jakimś nieznajomym w celu formalnym była nie do przełknięcia. Po prostu uciekła nocą po ostrej kłótni z matką. Od tamtej pory prowadziła takie życie o jakim marzyła. Sama o siebie dbała i nie obchodziło ją zdanie innych. Nikomu nie opowiadała (i nadal tego nie robi) kim i skąd jest, ponieważ nie chciała by ktokolwiek (choćby przez przypadek) poinformował jej matkę gdzie jest. Do rodziny nie zamierza wrócić nigdy. Teraz to tutaj jest jej prawdziwy dom.
Ranga: Łącznik
Jaskinia: Nr 3
Żywioł: Woda
Właściciel: Demi Lou
sobota, 19 kwietnia 2014
Profil wilka Sailen'a
Płeć: Basior
Wiek: 4 lata
Rodzina: Nieznana
Partnerka: A kto by zechciał kogoś, kto nie umie wyrażać swoich uczuć?
Charakter: Szczery, cichy, delikatny, łatwo go zranić, miły, wrażliwy, wyciszony, wręcz wycofany, nie jest duszą towarzystwa. Lubi samotność i towarzystwo zwierząt, dlatego żywi się tylko padliną lub tym, co upolują inni. Cierpliwy, inteligentny, lubi się dzielić swoją wiedzą. Zamknięty w sobie. Nienawidzi zabijać i brzydzi się przemocą. Jest ostrożny i strachliwy, ale kiedy trzeba, potrafi walczyć jak lew w imię słusznej sprawy.
Historia: Nie pamięta nic ze swojej przeszłości. Cierpi na amnezję, która prawdopodobnie nigdy nie ustąpi. Pierwszym, co pamięta, jest krew. Wszechobecna śmierć i cierpienie. Nie wie, jak trafił na pole bitwy. Wokół niego toczyła się krwawa walka, padały dziesiątki trupów. Saien nie mógł na to patrzeć. Śmierć tylu niewinnych stworzeń wstrząsnęła nim, mimo że nic go z nimi nie łączyło. Uciekał jak najdalej od tamtego koronnego miejsca, pędząc na oślep. Poprzysiągł sobie wtedy, że żadna niewinna istota nie poniesie śmierci z jego powodu.
Ranga: Uczony
Jaskinia: Jaskinia nr 2
Żywioł: Woda
Umiejętności: Wyczuwanie energii życiowej i kierowanie jej przepływem, także własnej. Jest bardzo inteligentny, ale nie lubi się tym chwalić. Panuje nad wodą i ziemia, potrafi porozumiewać się telepatycznie z większością żywych istot.
Inne zdjęcia: Brak
Właściciel: frania099
piątek, 18 kwietnia 2014
Profil wilka Kaname Katon'y
Imię: Kaname Katona. (Oczywiście wszyscy mówią na niego tylko Kaname lub tylko Katona)
Płeć: Basior
Wiek: 3 lata (nieśmiertelny)
Rodzina:
~ Matka - Konan
~ Ojciec - Sai
~ Starszy brat - Sasori
~ Zmarła siostra - Misui
Partner: Misaki
Charakter: Skryty i niezwykle tajemniczy. Cichy i nienormalnie spokojny. PRAWIE nic nie jest w stanie wyprowadzić go z równowagi. Bezlitosny i potwornie okrutny w stosunku do wrogów. Dla watahy jest bardzo miły. Z początku nieufny dla każdego. Jest bardzo poważny. Nigdy nie obchodziło go własne zdrowie, życie i szczęście. Zależy mu przede wszystkim na przyjaciołach, watasze i rodzinie. Rzadko się uśmiecha i jak to wiele wilków twierdzi - raczej sztywny. Agresywny w stosunku do nieznajomych i intruzów na terenie watahy. Porywczy i pyskaty. Bardzo często lekkomyślny. Niemal zawsze nie myśli co robi. Ale mimo wszystko jest dosyć odpowiedzialny, bystry i błyskotliwy. Z latowscia odczytuje emocje i uczucia poszczególnych wilków. Często rzuca wyzwania innym i ciągle pakuje się w niepotrzebne walki, z których zazwyczaj wychodzi jako zwycięzca. Chętnie pomaga. Za watahę oddałby własne życie. Pomimo swoich głupich decyzji, jest nadzwyczaj inteligentny. Ale ma taka wadę, ze jest bardzo słabym aktorem. Miewa takie dni, kiedy jest chyba najbardziej nerwowym wilkiem w tej watasze. Poza tym Kaname doskonale włada nożami z którymi się nie rozstaje (pokazane na zdjęciu). Te noże to tez jedyna bron, przez którą może stosować Kirę na wrogach. Ale Kiry używa tylko w krytycznych sytuacjach, gdy już ma bliżej niż dalej na drugi świat.
Kaname na jedno oko niebieskie, drugie żółte i nie będzie zadowolony, jeśli ktoś będzie wyraźnie zwracał na to uwagę.
Historia: Zacznijmy od najważniejszych faktów. Kaname Katona. Urodził się jako nikt w potężnym klanie, który doskonalił się w magii i kontroli krwi. Kaname jest synem strategów, ale tez wygnanych za zdradę. Sasori'emu, Kaname i Misui pozwolono zostać, gdyż były to ledwo urodzone szczenięta. Tylko Sasori był już bardziej rozwinięty, ale on nawet nie pojmował co się stało. Opiekę nad szczeniakami objęła para Alfa, która zresztą już miała własne starsze młode, które miały objąć władzę zaraz po osiągnięciu wieku dorosłego.
Gdy Misui miała ukończone 8 miesięcy została porwana przez wroga watahę do szantażu. Ponieważ klan nie mógł pozwolić sobie na takie szantaże, Alfy uznały, ze samiczka musi zginąć dla dobra klanu. I tak tez się stało. Sasori i Kaname nie mogli się pogodzić z jej śmiercią. Sasori do tej pory nie wybaczył tego Alfom i zaplanował krwawy odwet, o którego istnieniu nikt poza Sasori'm nie miał pojęcia. Udawał jak najbardziej posłusznego i oddanego klanowi. Troszczył się o Kaname, który w miarę szybko pojął czym naprawdę jest śmierć, przez co pogodził się z odejściem Misui.
Gdy Sasori stal się dorosły, Kaname miał tylko rok. Sasori był doskonałym wojownikiem oraz ogłoszono go marszałkiem. Nikt jednak nie przewidział, co jemu chodziło po głowie. W czasie wojny z innym klanem Sasori tak poprowadził wojska, ze skutek był tragiczny. Zginęli wszyscy wojownicy, para Alfa i cala reszta klanu. Starszy brat Katony zrobił to wszystko celowo. Oszczędził tylko siebie i Kaname, który od tamtej pory znienawidził go z całego serca i za cel objął sobie zabicie Sasori'ego.
Wiesz o śmierci tego klanu rozniosła się echem prawie po całym kontynencie. I Sasori i Kaname zostali posadzeni za jego upadek. Oboje są poszukiwani przez sojuszników wymarłego klanu. Obaj maja kare śmierci. Katone nie jeden raz próbowano otruć, ale nie wyszło, natomiast Sasori jest nieuchwytny.
Kaname przed spotkaniem Misaki zdążył narobić sobie kupę wrogów, którzy z chęcią pozbędą się go z tego świata. Stal się mistrzem Techniki Kiry, którą sam wymyślił oraz specem od walki nożami. Nie rozstaje się również ze swoimi opaskami (widocznymi na zdjęciu) oraz kochanymi nożami.
A kiedy już spotkał panią Misaki założyli watahę.
Ranga: Samiec Alfa/Marszałek
Jaskinia: Jaskinia Alf
Żywioł: Ogień, Krew
Umiejętności:
~ Całkowita kontrola ognia;
~ Tworzenie płomiennych zwierząt;
~ Odporność na trucizny. - każda trucizna zada mu wielkie cierpienie, osłabi na jakiś czas i tak dalej, ale w zadnym wypadku nie zabije.
~ Kontrola Krwi - może w ten sposób torturować, a nawet zabijać;
~ Technika Kira - polega na wypiciu choć kropli krwi przeciwnika. Gdy posiadacz tej umiejętności to zrobi jest w stanie zadawać nawet śmiertelne ciosy przeciwnikowi bez atakowania go. Właściciel Kiry musi zranić samego siebie (oczywiście ból odczuwają obie strony, ale umrzeć od tego może tylko ofiara tej techniki). Nie umiera od żadnego zadanego samemu sobie ciosu, ale umiera ten drugi. Kira ma taka wadę, ze posiadacz tejże techniki traci dużo krwi przez co może osłabić się na kilka dni bądź tygodni.
Inne zdjęcia: ----
Właściciel: hot girl (Admin 2)
Profil wilczycy Misaki
Imię: Misaki
Właściciel: rija11
Płeć: Wadera
Wiek: 3 lata, nieśmiertelna
Rodzina: Szkoda się rozklejać
Partner: Kaname
Charakter: Jest wyrozumiała i rozsądna. Miewa napady gniewu. Od czasu do czasu musi się po prostu wyszaleć, rozszarpać coś, pogryźć. Wtedy zdaje się na swojego partnera, tylko on umie ją utrzymać w ryzach. Uwielbia walkę, ale nie zabija bez powodu. Jest sprawiedliwa wobec każdego. Trudno zyskać jej szacunek, a jeszcze trudniej przyjaźń. Jest silna psychiczne i fizycznie. Nigdy nie może odmówić komuś pomocy.
Historia: To nie jest jakaś strasznie uciążliwa historia. Niby miała jedwabne życie córki Alf, ale jednak czuła się w swojej watasze obca. Nic dziwnego. Była odratowanym z wojny szczeniakiem. Alfy przygarnęły ją, ponieważ sami nie mogli mieć dzieci. Gdy ogłoszono, że to Misaki zostanie następcą Alfy watahy całe jej życie się posypało. Wszyscy nią gardzili. Nie chcieli mieć jakiegoś podrzutka za władcę. Wytykali ją łapami, szemrali gdy przechodziła obok nich. Niejeden raz wilczyca myślała o samobójstwie. Brat zastępczego ojca Misaki, dotychczasowy pretendent do stanowiska Alfy, nienawidził jej szczególnie, ponieważ zagrodziła mu dostęp do tronu. Ukrywał to jednak pod maską troskliwego wujka. Udawał, że interesuje go los porzuconego szczeniaka.
Historia: To nie jest jakaś strasznie uciążliwa historia. Niby miała jedwabne życie córki Alf, ale jednak czuła się w swojej watasze obca. Nic dziwnego. Była odratowanym z wojny szczeniakiem. Alfy przygarnęły ją, ponieważ sami nie mogli mieć dzieci. Gdy ogłoszono, że to Misaki zostanie następcą Alfy watahy całe jej życie się posypało. Wszyscy nią gardzili. Nie chcieli mieć jakiegoś podrzutka za władcę. Wytykali ją łapami, szemrali gdy przechodziła obok nich. Niejeden raz wilczyca myślała o samobójstwie. Brat zastępczego ojca Misaki, dotychczasowy pretendent do stanowiska Alfy, nienawidził jej szczególnie, ponieważ zagrodziła mu dostęp do tronu. Ukrywał to jednak pod maską troskliwego wujka. Udawał, że interesuje go los porzuconego szczeniaka.
Misaki udało się przetrwać do wieku 2 lat. W nocy przed koronacją wuj obudził wilczycę. Wspominał coś, że jej zastępczy rodzice nie powrócili jeszcze z polowania i zaczyna się o nich martwić. Misaki nawet nie zauważyła, że jej "rodzice" przecież nie wyruszali na żadne polowanie. Wuj poszedł do lasu z wilczycą udając poszukiwania. Nagle wilk zawołał do wilczycy, że zauważył jakiś ruch w kanionie. Jego dnem płynęła rzeka. Misaki pochyliła się nad przepaścią i zaczęła nawoływać rodziców (mimo faktu, iż była adoptowana kochała swoich opiekunów i martwiła się o nich). Wtedy wuj zepchnął wilczycę z krawędzi. Misaki wpadła do rwącej rzeki, uderzyła głową o kamień i straciła przytomność.
Obudziła się na brzegu rozległej plaży. Nie miała pojęcia jak długo tu leży. Ruszyła przed siebie w poszukiwaniu bezpiecznego domu. Na szczęście niedaleko była przytulna jaskinia z widokiem na morze. Została tu. Z biegiem czasu spotkała Kaname. Razem założyli tu watahę.
Ranga: Samica Alfa/Przywódca Łowców
Jaskinia: Jaskinia Alf
Żywioł: Ogień, Umysł
Umiejętności: Samozapłon (jej futro pokrywają błękitne płomienie, które nie robią jej żadnej krzywdy), zamiana w smoka, Mentalna zapora (nie da się wedrzeć do jej umysłu żadnym sposobem), czytanie w myślach (może zobaczyć każdą myśl przeciwnika, każde wspomnienie i uczucie), skrada się bezszelestnie
Inne zdjęcia:
Gdy używa Samozapłonu |
Jako smok |
Subskrybuj:
Posty (Atom)